Haul pod patronatem BiochemiiUrody

, , 2 comments
Wpadłam w wir haulowy ... A co ^^ kto "bogatemu" zabroni :) Bohaterami dzisiejszego posta będą produkty ze strony BiochemiaUrody.com . A wszystko zaczęło się od podkładu mineralnego, który będzie bohaterem kolejnego postu, jeśli pan z poczty się pośpieszy :). Czytając wskazówki do nakładania w/w podkładu wiedziałam, że muszę się zaopatrzyć w dobry sypki puder biorąc pod uwagę również to, że testuję filtr 50+ SPF z La Roche Posey i będę się świecić jak choinka. 

W wybraniu jednego z dzisiejszych bohaterów jakim jest puder bambusowy z jedwabiem pomógł mi TEN post Italiany. Przy okazji oczywiście musiałam pobuszować po stronie i poszukać na innych blogach co jest wartego uwagi i kupna. Oto co wpadło z moje rączki ^^.

Bo po co otworzyć pudełko dobrą stroną ^^
 A tak wyglądały zapakowane zestawy, które należy zmieszać według instrukcji na stronie.


Wysyłanie produktów w zestawach do samodzielnego zmieszania jest według mnie bardzo dobrą opcją. Nie dość, że termin ważność produktu rozpocznie się od daty zrobienie kosmetyku przez użytkownika, to samo mieszania jest świetną zabawą, a przynajmniej było nią dla mnie. Tak wyglądają gotowe produkty do użycia po mojej biochemicznej przygodzie.

Kolory buteleczek mnie urzekły :3
Opis działania każdego z kosmetyków jest ogromny, zatem do wszystkich udostępnię link producenta, żeby każdy mógł w szybki i prosty sposób się z nim zapoznać. Z moje strony możecie poniżej przeczytać wrażenia po pierwszym użyciu.



Olejek myjący (link):
Olejek przepięknie pachnie pomarańczą ale nie radzę go jeść bo jest gorzki, ma dość płynną, nietłustą formułę, a po zmieszaniu z wodą tworzy się biała emulsja która bardzo fajnie rozprowadza się na twarzy. Olejek poradził sobie z łatwością z naprawdę opornym tuszem wodoodpornym także uznaje, że jest naprawdę dobry w kwestii zmywania makijażu. W trakcie mycia czuć jego delikatność, a na oczach nie występuje żadne podrażnienie. Po umyciu na twarzy pozostaje jakby miękka otoczka, ale bynajmniej nie tłusta, aż można się na chwilę zapomnieć miziając się po skórze.

Hydrolat z kocanki EKO (link):
Tego produktu jeszcze w pełni nie mogę ocenić, ponieważ jest to produkt przeznaczony do likwidacji otwartych naczynek a tego nie dokona po jednej aplikacji. Jednak już po jego pierwszym użyciu mamy uczucie odświeżenia, takiej czystości. Idealnie nada się do usuwania całodziennego brudu z twarzy, kurzy itp. ale nie do zmywania makijażu. Jedynym minusem jest dla mnie na razie zapach, który jest dość specyficzny jednak może się jeszcze do niego przekonam :).
 
Olej z pestek malin (link):
U mnie olejek ten będzie miał przeznaczenie czysto włosowe, jako ochrona moich rozjaśnianych końców przed słońcem, w szczególności, że te wakacje spędzę nad morzem. Długotrwałe działanie okaże się dopiero po lecie, za to po użyciu włosy są ładnie dociążone, nie fruwają na wszystkie strony i są gładkie. Do tego w posmarowane w ciągu dnia bardzo ładnie go piją i są ujarzmione przez dobre kilka godzin.



Puder bambusowy z jedwabiem (link):
Jest to drugi w mojej karierze puder sypki i chyba dzięki niemu się przekonam do tej formy, owszem jak z każdym trzeba się ostrożnie obchodzić ponieważ rozrzucony może nam przysporzyć sporo odkurzania ;P. W konsystencji puder jest bardzo miałki, daje przyjemy poślizg podczas pocierania palcami. Nałożony na twarz ładnie matuje, jednak nie jest to taki chamski mat, a wygładzenie i brak świecenia gdzie widać naturalny blask skóry. Dobrze współpracuje z kosmetykami nałożonymi na niego typu róż bądź bronzer, nie tworzą się plamy a widać ładne roztarcie granic. Po zastosowaniu twarz jest miła w dotyku a sam puder nie osadza się na włoskach i nie bieli twarzy. Co do trwałości to testowałam go podczas 5 godz wyjścia na miasto gdzie przebywałam i w budynku i na powietrzu. Twarz nie świeciła się i nie wymagała ponownego przypudrowania, także jest duży plus.
Wygląd twarzy po nałożeniu podkładu na filtr LRP oraz po nałożeniu pudru:




Peeling enzymatyczny EKO (link): 
Już po pierwszym razie dla mnie jest to hit. Dawno nie miałam tak gładkiej i miękkiej twarzy, liczę, że taki efekty pojawiać się będzie po każdym użyciu. Dodatkowo po zmyciu peelingu mamy uczucie napięcia skóry, pozytywnego napięcia, jakbyśmy były po liftingu twarzy. Co do samego produktu to muszę nabrać wprawy w jego mieszaniu z wodą bądź hydrolatem ponieważ konsystencja wyszła mi nieco za płynna. Jednak peeling dość szybko tężeje zatem nie było problemu ze spływaniem z twarzy. Co do wspomnianego tężenia to jest dość intensywne, peeling przybiera formę skorupki i nie sposób otworzyć ust na więcej niż 3 cm ^^. Przyznam śmieszne uczucie. Komuś może to przeszkadzać, jednak da się temu zaradzić dodając kwas hialuronowy, ja jednak nie widzę takiej potrzeby, chwila relaksu bez mówienia też czasem jest potrzebna.

Jak to zwykle bywa po zakupach, chciałabym wiedzieć co inni myślą o danym produkcie, zatem miło by mi było, gdyby osoby mające styczność z w/w kosmetykami dały znać w komentarzach co o nich sądzą.

Pozdrawiam
J. 


2 komentarze:

  1. Zakupy na bogato :) Ciekawi mnie jak sprawdzi się olej z malin no i ten hydrolat z kocanki brzmi dobrze na naczynka :)

    OdpowiedzUsuń