Tym razem niedziela nie była sobotą ale poniedziałkiem, co nie zmianie faktu, że zadbałam o włosy z większą starannością niż zazwyczaj ... Co jednak chyba nie wyszło im na dobre a to za sprawą zapomnianej odzywki do włosów, odnalezionej podczas wielkich niedzielnych porządków wszystkich szuflad istniejących w moim domu (chyba dokładnie wiem czemu tyle tam stała). Co do porządków przeraziłam się ilością masek którą mam, gdzie jest kilka w ogóle jeszcze nie otwartych a ja znów zamówiłam kolejną xD, zakupów włosowych nigdy dość ale o tym w następnym poście.

Przejdźmy do tego co dziś zafundowałam moim włosom i jaka mieszanka produktów sprawiła, że moje włosy są jakby obklejone, obciążone przy skórze głowy, niedociążone na końcach, sztywne i bez blasku ;/

Przepis OMO:
Pierwsze "O" (ta kombinacją solo daje u mnie zawsze dobre efekty więc tu winnego się nie doszukuję):
  • Olej z awokado ( 5 ml) na suche włosy - 30 min
  • RR Line Maschera mask coloured or streaked hair - 30 min
"M":
  • Szampon nawilżający Alterra "Granat i aloes" do włosów suchych i zniszczonych
Drugie "O"<- taaak nie bez powodu to podkreślam, to szatan w czystej postaci:
  • Natura Siberica Professional, Rokotnikowa odżywka do włosów 'Maksymalna objętość'
    -
    1 godz
  • D-panthenol
  • Kwas hialuronowy
Osuszone włosy spryskałam jedwabiem z Joanny ( Jedwab Spray Odżywka w sprayu, ułatwiająca rozczesywanie)  i nałożyłam po wysuszeniu na końce serum z Marion .

A teraz czas na zdjęcia niczym z horroru xD

Królowa puchy wita :D
Ujarzmione nieco szczotką TT


Tak oto wygląda mój koczek
Włosy po koczku ... On zawsze je jakoś ratuje przed światem :)
 Już wiem że odżywka i na pewno też spray z Joanny nie działają dobrze na moje włosy, na pewno przetestuje je w innych kombinacjach żeby sprawdzić czy da się z nich coś więcej wyciągnąć. Jednak nie znajdą miejsca w ndw, jedynie na użytek codzienny :)

Pozdrawiam 
J.
(siedząca dalej w koczku aby wyjść jutro do ludzi)

Dzisiaj przychodzę do Was z moją włosową piramidą. Postanowiłam ją pokazać ponieważ na zdjęciach widzicie jedynie efekty po niedzieli dla włosów, a to tylko wierzchołek góry lodowej mojej pielęgnacji.

Ludzie są wzrokowcami zatem nie będę dłużej pisać tylko zostawiam Was z, mam nadzieję przejrzystym, zobrazowaniem mojej pielęgnacji :).

A jak wygląda wasza pielęgnacją?

Pozdrawiam
J.
Witam, żyję nie umarłam.
Uczelnia + koniec semestru = zombie mode on, także niestety blog podczas niego schodzi na dalszy plan.
Powoli wychodzę jednak na prostą i znów na blogu regularnie będą pojawiać się wpisy.

Dziś przychodzę do was z Ndw, podczas której po raz pierwszy użyłam sody oczyszczonej, a co z tego spotkania wynikło zobaczycie poniżej. Z racji mocno oczyszczających właściwości sody zadbałam o to, aby moje pamiętające rozjaśnianie końcówki zostały odpowiednio zabezpieczone przed myciem, zważywszy na to, iż ostatnie użycie maski z jajka sprawiło, że moje włosy stały się lekko przeproteinowane. Jak zwykle zastosowałam metodę mycia OMO, także zaczynamy :).

Pierwsze "O":
  • RR Line Maschera mask coloured or streaked hair  -  użyta na koncówki - 1 godz.
"M":
  • soda oczyszczona,
  • szampon Anet Pokrzywowy - typowy SLS-siak zdobyty gdzieś przez mojego tatę xD.
Drugie "O" czyli mieszanka z takich produktów jak:
  • odżywka Garnier AiK,
  • maska Miracle hair mask, New anna cosmetics,
  • mleczko pszczele,
  • d-panthenol,
  • kwas hialuronowy,
  • NMF, nałożonych na 1 godzinę.
Na koniec włosy opłukałam w chłodnej wodzie żeby zamknąć łuski włosa. Po takich zabiegach wysuszyłam włosy i zabezpieczyłam włosy spora ilością Mythic Oil, z racji, że planowałam dla nich mały wysiłek w postaci prostowania.

Czas na zdjęcia :)
Tuż po wysuszeniu :
Po wyprostowaniu:
Tył włosów z lampą | Przód | Tył bez lampy
Mycie mieszanką sody i szamponu jak najbardziej się dla mnie sprawdza, włosy są miłe w dotyku i czuć, że są oczyszczone. Włosy na długości za sprawą nawilżających półproduktów i Mythil Oil są mięciutkie gładkie i ujarzmione, choć chwilę im zajmuje po wysuszeniu żeby całkowicie się wygładziły, tylko je miziać.

Pozdrawiam
J.

 Dziś przychodzę w postem poniekąd podsumowującym moje włosomaniactwo charakteryzujące się od danego czasu robieniem sobie nałogowych zdjęć.
Przeglądając ostatnio swoje archiwum na laptopie natknęłam się na zdjęcia z opisaną datą 06.06.14r. i uznałam, że jest do dobra okazja do przyjrzenia się ile osiągnęłam.
Niestety nie mogłam tym razem skorzystać z pomocy moje fotografa a więc zdjęcia nieco przekłamują osiągniętą długość, mam nadzieję, że uwierzycie na słowo :)

Jak zmienił się stan włosów ?

Na poniższych zdjęciach może nie widać drastycznej różnicy, jednak włosy zyskały dużo przez ten rok. Pierwsza poważna "dokumentacja" została wykonana jako podsumowanie akcji maseczkowania u Anwen, choć wątpię, żeby akurat ktoś kojarzył zdjęcie :P 

Włosy w danym momencie były dociążone i proste jednak wystarczyła niewielka wilgoć i już się puszyły. Końcówki, a właściwie wtedy 3/4 włosów pamiętających rozjaśnianie, były suche i matowe.
Na szczęście miesiąc maseczkowania zamieniłam na rok, co dało ze znalezieniem odpowiedniego oleju bardzo dobre efekty. Włosy teraz są bardzo miękkie, śliskie, gładkie, błyszczące i mniej podatne na wilgoć w powietrzu, zaś końcówki są nawilżone i łatwiej je dociążyć.

Ale wciąż nie mówię o najważniejszym czyli o ich długości. Rok temu włosy sięgały mi może 2-3 cm za ramię, teraz jest to 15-17 w zależności gdzie mierzone bo ścięte są w literę V. Jeśli już wspominam o ścinaniu włosów to trzeba pamiętać, że włosy ścięte zostały 2 razy, łącznie o jakieś 6-7 cm. Zatem średnio moje włosy urosły o 20 cm ;) Jak na rok to jestem bardzo zadowolona ^^.

A teraz nieco dowodów zdjęciowych. 
A jaką wasze włosy potrafią przejść metamorfozę pod wpływem świadomej pielęgnacji ?

Pozdrawiam
J.